Dawne Barbórki
Opowiadał mi to mój dziadek, kiedy byłem mały,
Jakie to kiedyś, tu na Śląsku, Barbórki bywały.
Choć władza była niby ludowa i Moskwie podlegała,
To trzeba przyznać, że bardzo o górników dbała.
Bo górnicy dla władzy byli w owym czasie
Najważniejszym ogniwem w robotniczej klasie
Więc chociaż dzień górnika, 4 grudnia przypadał
To już go obchodzono od połowy listopada
Wcześniej zaś w kopalniach przygotowania czyniono
I trawniki wokół kopalń malowano na zielono.
A często także nową otwierano kopalnię,
I wykonanie rocznych planów meldowano walnie.
Pół Warszawy się wtedy na Śląsku pojawiało
Z górnikami Barbórkę hucznie świętowało
Był I sekretarz, premier, ministry, członkowie Politbiura
I artyści, i aktorzy i ludzie od pióra,
I celebryci co zawsze są żądni poklasku,
Przyjeżdżali by się ogrzać, w tym górniczym blasku.
W sam dzień Barbórki już od rana samego
Walili tłumnie górnicy do kościoła farnego
Wszyscy wystrojeni w mundury galowe
Szli by uczestniczyć we mszy barbórkowej
Na to władza ludowa niechętnie patrzała
Bo z idei i przekonań Kościół zwalczać miała
Ale ta jej wojna z kościołem, tak mówiąc między nami,
Była jak walka, którą Don Kichot toczył z wiatrakami.
Zaś po mszy wciąż wystrojeni w galowe mundury
Szli górnicy na akademię do domu kultury.
A jak do tych mundurów medale przypinali,
To niektórzy jak świąteczne choinki wyglądali,
Tam im zaś kolejne wręczano wyróżnienia,
Nagrody i dyplomy, medale, odznaczenia
Niektórym też wręczano zegarki jubileuszowe
A wszystko to kończyły występy estradowe.
Były też karczmy piwne i grała orkiestra
I to się przeciągało prawie, że do Sylwestra
Kiedy dziś to wspominam to bardzo mnie smuci,
Że atmosfera tamtych barbórek, chyba już nie wróci
Jerzy Krząkała